Wpisy z tagiem "św Nereusz":
Św. Kamila z Lelis, Założyciela Zgromadzenia Kleryków Zakonnych do Obsługi Chorych
Żył około roku Pańskiego 1614.
(Żywot jego był napisany przez jednego z kapłanów jego Zgromadzenia, i znajduje się u Bolandystów pod dniem dzisiejszym.)
Święty Kamill przyszedł na świat w miasteczku Bachianiko (Bachianico) w królestwie Neapolitańskiém roku Pańskiego 1550. Matka jego już sześćdziesięcioletnia kobieta nosząc go w swojém łonie, miała sen, że wydała na świat syna ze znamieniem krzyża na piersiach, za którym wiele dzieci postępowało, z podobnymże znakiem. Byłoto przepowiednią Zakonu który miał założyć.
Wszelako młodość Kamilla nie zapowiadała tego, czém miał być w przyszłości. Wstąpiwszy do wojska, wiódł życie bardzo nieprzykładne. Szczególnie namiętnie oddawał się grze w karty. Spotkawszy dnia pewnego dwóch kapucynów na ulicy, tak był uderzony ich świątobliwą powierzchownością, że uczynił ślub wstąpienia do Zakonu. Lecz po dniach kilku, wrócił do swego lekkomyślnego sposobu życia. Po niejakim czasie tenże ślub ponowił, będąc zaskoczony burzą na morzu trzy dni i trzy nocy trwającą, o czém znowu zapomniał, skoro na ląd wysiadł. Namiętności gry oddał się jeszcze zapamiętalej, i przyszło do tego, że przegrał całą swoję zbroję, potém płaszcz a w końcu i ostatnią koszulę. Zmuszony żebrać, tak się jednak tego wstydził, że wyciągając rękę po jałmużnę, czapką zasłaniał sobie twarz zarumienioną. Aby się więc od tego co jego pychę tak bardzo kosztowało uwolnić, najął się za pomocnika do mularzy pracujących przy klasztorze ojców Kapucynów, budującym się w miasteczku Siponto.
Razu pewnego Gwardyan tego klasztoru, wziął go na stronę, a znając jego przeszły sposób życia, upomniał go z wielką miłością, nakłaniając do szczeréj poprawy. Nazajutrz, Kamill z największą skruchą odbył spowiedź z całego życia, a po niéj upadł do nóg Gwardyana prosząc aby mu ułatwił wstąpienie do jego Zakonu. Przyjęty został do nowicyatu, w klasztorze Trywenckim, do którego wstąpił w święto Oczyszczenia Matki Boskiéj. Budowali się wszyscy jego pobożnością i cnotami zakonnemi, któremi od razu zajaśniał. Wszakże wystąpił przed końcem nowicyatu. Wkrótce potém wstąpił powtórnie, lecz z powodu ciężkiéj rany, która mu się otworzyła na nodze i goić się nie chciała, z wielkim wprawdzie żalem, lecz sami ojcowie zakonni wydalić go musieli.
Wtedy udał się święty Kamill do Rzymu, i poświęcił się na usługi ubogich, w największym tego miasta szpitalu. Tak się tam odznaczył miłością i troskliwością około chorych, że mu główny zarząd całego tego zakładu zwierzono. Najszczególniéj zajmował się konającymi, i Pan Bóg obdarzył go wysokim darem usposabiania każdego do dobréj śmierci.
Widząc jak chorzy niedbale są obsługiwani przez ludzi, którzy się temu dla zysku tylko poświęcają, powziął zamiar zawiązania stowarzyszenia któreby jedynie z miłości Pana Boga, temu rodzajowi usług się oddawało. Gdy zaś przewidując w tém wielkie trudności, wahał się w swoich świętych zamysłach, a gorąco modlił się przed krucyfiksem aby Pan Bóg wolę Swoję w téj mierze wskazać mu raczył, Pan Jezus z krzyża wyciągnął do niego ręce mówiąc: „Nie wahaj się: przyjdę ci w pomoc. To nie twoje, lecz Moje będzie dzieło.” Sługa Boży nabrawszy nowéj otuchy, wziął się do tego, a powodując się zdaniem swojego ojca duchownego, którym był święty Filip Nereusz, postanowił wprzód jeszcze przyjąć święcenia kapłańskie, aby nietylko w doczesnych, ale i to najbardziéj w duchownych potrzebach przychodzić w pomoc chorym. Wtedy był już nie młodym, a w naukach wcale niewykształconym. Pomimo jednak wielkiego upokorzenia na jakie go to narażało, chodził do szkółki wraz z małymi chłopakami, którzy z niego ciągle szydzili.
Nabywszy potrzebnych wiadomości, wyświęcony został na kapłana, i przeznaczony do obsługi kaplicy przenajświętszéj Maryi Panny cudownéj w Rzymie. Tam przybrał sobie za towarzyszy dwóch także kapłanów, i z nimi całe dnie przepędzał w wielkim szpitalu świętego Ducha, usługując chorym. Prześciełali im łóżka, zamiatali sale, opatrywali rany, przyrządzali i rozdawali przepisane przez lekarzy lekarstwa, a wszystko to czynili z taką troskliwością, z jaką pielęgnuje matka najukochańsze swoje dziecię. Lecz przedewszystkiém mieli na względzie potrzeby duszy chorych. Pocieszali ich w cierpieniach, zachęcali do cierpliwości przywodzili do częstego przyjmowania świętych Sakramentów, a najbardziéj nie odstępowali ich w chwili konania, usposabiając do tego stanowczego przejścia. W tej zaś najważniejszéj obsłudze kapłańskiéj, tak im Pan Bóg błogosławi, że jak to często widywał święty Filip Nereusz, Aniołowie poddawali im akty i modlitwy, które z chorymi odmawiali. W krótkim czasie liczba towarzyszy świętego Kamilla znacznie się zwiększyła. Wtedy przepisał im suknię zakonną, z krzyżem na piersiach, w czém sprawdziło się ono widzenie, które miała o nim matka, i nadał Ustawy, przez które stowarzyszeni zobowiązywali się służyć wszelkiego rodzaju chorym, nawet morowém zaraźliwém powietrzem dotkniętym. To dało początek zgromadzeniu Kleryków zakonnych do usługi chorych, zatwierdzonemu w samych swoich początkach, przez Papieża Sykstusa V roku Pańskiego 1586, a którego pierwszym przełożonym został święty Kamill.
Odtąd sługa Boży podwoił gorliwości. Nie ograniczał się na obsługiwaniu chorych w szpitalu świętego Ducha i w kilku innych, lecz wyszukiwał ich po najuboższych i najodleglejszych mieszkaniach, i tam zanosił im pożywienia i lekarstwa, do ostatniéj chwili śmierci najtroskliwiéj doglądał, i we wszelkie pomoce religijne zaopatrywał. Zdarzało się iż znalazłszy chorych na ulicy, na własnych barkach niósł ich do szpitala. Gdy przyszło do tego, że podczas panującego w Rzymie moru, wszystkie szpitale miejskie chorych już pomieścić nie mogły, święty Kamill, dom w którym mieszkał ze swoimi braćmi, zamienił na szpital, i ile tylko można było, umieścił w nim biednych zarazą dotkniętych. Rozdawał na nich co tylko posiadał. Zdarzało się téż że wśród zimy, sam chodził bez płaszcza, bo swój oddał ubogiemu. Razu pewnego, wydał był na nich wszystkie zapasy żywności w spiżarni klasztornéj będące. Jeden z braci zrobił mu uwagę, że i oni sami z tego powodu z głodu pomrzeć mogą. Na co Święty odpowiedział: „Ptaki niebieskie nie orzą i nie sieją, a Bóg je wyżywia, i nam więc sługom Swoim, nie da umrzeć z głodu.” Jakoż, tego samego dnia przybył do nich bogaty mieszkaniec Rzymu, hojnie klasztor zaopatrzył, przyrzekł że na potém zawsze o nich pamiętać będzie, i wiernie dotrzymał słowa.
W dozorze chorych był niezmordowany: żaden z najgorliwszych jego braci w tém mu nie wyrównał. Zwykle na klęczkach usługiwał słabym. Rana na nodze na którą w młodości cierpiał, skutkiem ciągłego zmęczenia, odnowiła się była i wielkie mu zadawała, szczególnie gdy chodził, cierpienia. Pomimo tego służył jak zawsze swoim ukochanym chorym, chociaż nieraz z powodu tego kalectwa upadał na ziemię. Dnia pewnego widząc to chorzy rzekli do niego: „Drogi nasz ojcze, miéj i nad sobą litość, i spocznij aby trochę.” — „Moje dzieci kochane, odpowiedział Święty, jestem waszym poddanym, powinienem ostatnich sił dobywać na wasze usługi.”
W przemowach jakie miewał do nich, a szczególnie gdy ich usposabiał do śmierci widząc mocno chorych, najwięcéj mówił o nieograniczonéj miłości Boga dla ludzi, i o ufności jaką szczególnie w stanowczéj chwili przejścia z tego świata na tamten, mieć powinniśmy w opiece przenajświętszéj Maryi Panny. Gdy téż na jakiém kazaniu nie było o tych dwóch rzeczach wzmianki, powiadał że jestto piękny pierścień, któremu braknie klejnotu.
Zakon jego, przez dwóch następnych Papieżów Grzegorza XV i Klemensa VIII zrównany z przywilejami Zakonów żebrzących, za jego życia jeszcze bardzo się rozszerzył. Założył klasztory swojéj Reguły w kilku miastach włoskich, a mianowicie w Medyolanie, w Bolonii, w Genui, we Florencyi, w Ferrarze, w Messynie, w Mantui i w niektórych innych. Wysyłał braci swoich do Węgier i do dalszych jeszcze krajów, kiedy tam panowało morowe powietrze. Odbywszy piątą generalną kapitułę, któréj przewodniczył roku Pańskiego 1613, zwiedziwszy prawie wszystkie swoje klasztory, gdzie jako ojciec i założyciel, utwierdził braci w ich świętém powołaniu, pożegnał ich z przeczuciem blizkiéj śmierci, i wróciwszy do Rzymu, ciężko zachorował. Przeszedł z kolei pięć długich i bolesnych chorób, które miłosierdziami Bożemi nazywał. Ucieszony zbliżeniem się chwili w któréj przejdzie do szczęśliwéj wieczności, z wielkiém uniesieniem ducha często powtarzał te słowa Psalmu Pańskiego: „Weseliłem się z tego co mi powiedziano: pójdziemy do domu Pańskiego” 1. Dzień swojéj śmierci przepowiedział: a gdy ten nadszedł, z uczuciem najwyższéj pobożności przyjął ostatnie Sakramenta święte. Pod wieczór, gdy już wiedział że idzie do Nieba, rozciągnął ręce jakby na krzyżu, ciągle wzywał przenajświętszych imion Jezusa i Maryi, polecał się świętemu Michałowi Archaniołowi, i spokojnie skonał, wymawiając te słowa z kościelnych modlitw przy konających: „Niech mi się okaże słodkie i świetne oblicze Chrystusa.” Zasnął w Panu dnia 14 Lipca roku 1614 mając lat sześćdziesiąt pięć.
Udzielił mu był Pan Bóg daru prorockiego. A także wielu chorych cudownie modlitwą, lub znakiem krzyża uzdrowił. Odgadywał najskrytsze tajniki serc ludzkich. Kilka razy na jego modlitwy wypróżnione śpiżarnie przy szpitalach, cudownie się napełniały, i gdy zabrakło dla chorych wina, modlitwą swoją wodę w wino zamieniał.
Po śmierci licznemi zasłynął cudami, w skutek czego w poczet Świętych wpisany został, przez Papieża Benedykta XIV.
Pożytek duchowny
Masz w życiu świętego Kamilla, które dopiéro przeczytałeś, dowód nieprzebranego miłosierdzia Bożego: gdy on po kilkakrotném przełamaniu swych dobrych postanowień, w końcu jednak, wielkim Świętym został. Niech cię to pobudzi do ufności w miłosierdzie Boże, i do podobnego zadosyćuczynienia sprawiedliwości Boskiéj za twoje niewierności, na jakie się zdobył dzisiejszy Święty.
Modlitwa (Kościelna)
Boże! któryś świętego Kamilla, szczególnym darem niesienia pomocy duszom na ostatnią chwilę konania, obdarzył; za jego prosimy zasługami, nas duchem Twojéj miłości obdarz, abyśmy w godzinie wyjścia naszego z tego świata, wroga duszy naszéj zwyciężyć i do niebieskiéj ojczyzny dojść mogli. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa.
Na tę intencyą: Zdrowaś Marya.
Żywoty świętych Pańskich o. Prokopa kapucyna (1882), s. 596–598.
Footnotes:
Psal. CXXII. 1.
Św. Nereusza, Achyleja, Domitylli i Pankracego Męczenników
Żyli około roku Pańskiego 98 i 330.
(Żywot ich wyjęty jest ze starych ksiąg męczeńskich, i z dzieł Wielebnego Bedy.)
Święty Nereusz i święty Achylej żyli w pierwszym wieku Kościoła. Bylito dwaj bracia, zostający na dworze księżniczki Domitylli, synowicy cesarza Domicyana. I ta święta dziewica i ci dwaj bracia, nawróceni do wiary przez świętego Piotra Apostoła, przez niego ochrzczeni byli i późniéj razem męczeństwo ponieśli.
Nereusz i Achylej byli szambelanami świętéj Domitylli: a że odznaczali się wielką prawością, roztropnością i wiernością dla swojéj dostojnéj pani, więc zwierzyła ona im nie tylko zarząd domu lecz i całego mienia swojego. Zdarzyło się, iż razu pewnego widząc jak księżniczka starannie się przystrajała, mając widzieć się ze swoim narzeczonym hrabią Aurelianem, z wielkiém uszanowaniem, lecz z otwartością przywiązanych sług i gorliwych chrześcijan, ośmielili się powiedzieć jéj, iż się dziwią, że ona którą uważają za dziewicę przeznaczoną na oblubielicę Samemu Chrystusowi Panu, zamyśla o przypodobaniu się człowiekowi śmiertelnemu. Domitylla, która była pełna żywéj wiary i nawet pobożna, nietylko nie obraziła się tą śmiałością wiernych dworzan swoich, lecz w skutek uczynionych jéj uwag w dłuższą wdała się z nimi rozmowę. Święci bracia, w tak żywych wyrazach przedstawili jéj znikomość wszelkiego doczesnego szczęścia i zaszczytów ziemskich; złudność i niestałość uciech małżeńskiego pożycia, w którym tyle dusz najdotkliwszych doznało zawodów: a z drugiéj strony, tak wymownie skreślili jéj obraz szczęścia dziewicy poślubionej Bogu, i dowodzili tak trafnie wyższości nagród jakich dostępują oblubienice Pańskie w Niebie, że Domitylla w tejże chwili postanowiła nie mieć innego Oblubieńca jak tylko Samego Jezusa, któremu już tylko jedynie zapragnęła przypodobać się, i tak do nich przemówiła: „Ponieważ Pan Bóg was użył do tego, aby w sercu mojém rozbudzić pragnienie zostania Jego Oblubienicą, więc postarajcież się niezwłocznie, abym i suknię do tego właściwą przywdziać mogła, i uroczyście poślubiła nie mieć innego prócz niebieskiego małżonka.” To zaś mówiąc, miała na myśli błogosławieństwo jakie już wtedy odbierały od Biskupów dziewice poświęcone Bogu, i chodziło jéj o welon który na znak tego nosiły.
Święci Nereusz i Achylej uradowani takiém postanowieniem ich ukochanéj pani, udali się jak najspieszniéj do świętego Klemensa, który po świętym Piotrze objął Papiestwo, donosząc mu o zamiarach księżniczki i prosząc go, aby ją w nich utwierdzić raczył. Święty Papież przybył sam do mieszkania Domitylli, która upadłszy mu do nóg, błagała go najusilniéj, aby jéj dozwolił święte jéj zamysły do skutku doprowadzić. „Czyś córko moja, rzekł do niéj Ojciec święty, zastanowiła się na jak ciężką walkę się wystawiasz, i czy będziesz miała dość męstwa aby w niéj odnieść zwycięstwo? Twój narzeczony, obrażony twoją odmową, oskarży cię jako chrześcijankę przed cesarzem: a wtedy na jakąż próbę wystawioną będzie wiara twoja! Wtedy i mnie i ciebie, czeka niechybnie męczeństwo.” — „A czyż może spotkać nas większe szczęście, odpowiedziała Święta. Nie rachuję wcale na własne moje siły, lecz wszystkiego spodziewam się po łasce mojego niebieskiego Oblubieńca. Prześladowanie przyspieszy tylko naszę większą chwałę.” Święty Klemens zbudowany stałością błogosławionéj téj dziewicy i jéj pokorną w pomoc Boską ufnością, poświęcił ją uroczyście na oblubienicę Pańską, i welon na jéj głowę włożył.
Lecz przepowiednia Papieża wkrótce się spełniła. Aurelian zawiadomiony o postanowieniu Domitylli, używszy napróżno wszelkich środków aby ją od takowego odwieść, uzyskał rozkaz u cesarza, aby i Domityllę i wszystkich oskarżonych o nakłonienie jéj do zerwania umowy z narzeczonym, uwięzić. Świętą Domityllę skazano na wygnanie, na małą wysepkę zwaną Poncia, w blizkości portu Teracyny, a świętych Nereusza i Achyleja poddano pod sąd Mimucyusza-Rufusa w témże mieście Wielkorządcy. Ten kazał ich niezwłocznie stawić przed sobą, i domagał się aby bałwanom cześć oddali. Na to odpowiedzieli mu śmiało święci bracia, że będąc ochrzczeni przez świętego Piotra Apostoła, i oświeceni Duchem Świętym, jednego tylko Boga chrześcijańskiego wyznają, i Jemu tylko cześć oddają, ubolewając nad zaślepieniem tych, którzy mają za bogów albo bałwany ludzką ręką wyrobione, albo ludzi przewrotnych, w których oddają cześć najsprośniejszym namiętnościom.
Potakowej odpowiedzi, tyran kazał świętych Męczenników zawiesić na sznurach w powietrzu, szarpać ich ciała żelaznemi hakami, a potém rany palić pochodniami, ciągle domagając się od nich, aby się wiary chrześcijańskiéj wyrzekli, i bożkom pogańskim pokłonili. Wśród męki takowéj, obaj Święci nie przestawali chwalić Boga chrześcijańskiego, i jakby żadnego nie doznawali bolu, okazywali się wesołymi i rzeźwymi. Wielkorządca widząc iż to wielkie wrażenie na zgromadzonym ludzie wywiera, kazał im ściąć głowy. Męczeństwo ich nastąpiło dnia 12 Maja, roku Pańskiego 98. Auspicyusz, jeden z dworzan Domitylli, uwiózł ich ciała i pochował w jéj dobrach, blizko Rzymu, obok grobu świętéj Petronelli córki świętego Piotra.
· · ·
Świętą Domityllę wkrótce potém podobnyż los spotkał, Aurelian, ani groźbą ani prośbami nie mogąc nakłonić jéj do wejścia z nim w śluby małżeńskie, posłał do niéj dwie znakomitego rodu rzymskiego dziewice: Eufrozynę i Teodorę poganki, lecz nieposzlakowanych obyczajów, jéj przyjaciołki. Te najusilniéj nakłaniały ją, aby nie odmawiała ręki swojéj Aurelianowi, przedstawiając że religia chrześcijańska nie potępia małżeństwa, i że zaślubiwszy Aureliana, nietylko sama będzie mogła pozostać chrześcijanką, lecz nawet i jego nawróci, a następnie i całą jego rodzinę i wszystkich domowników. „Gdybyście wy same, rzekła im na to Domitylla, miały zaślubić wielkich panów, i gdyby was namawiano żebyście nie z nimi, lecz z ich dwoma najnędzniejszymi niewolnikami zawarły śluby małżeńskie, czybyście to uczyniły?” — „Nie zaiste, odpowiedziały one, chybabyśmy rozumu pozbawione były.” — „Dla czegoż więc, rzekła znowu Święta, wymagacie po mnie abym coś podobnego uczyniła. Poświęcając dziewictwo moje Panu Bogu, stałam się oblubienicą Syna Jego Jednorodzonego Jezusa Chrystusa, i związek tak zaszczytny trwać ma na wieki, zapewniając mi szczęście bez granic. Więc sameż osądźcie, czy nad związek takowy, mogę przekładać zaślubienie człowieka śmiertelnego?” Potém wiele jeszcze mówiła im o religii chrześcijańskiéj, i tak do ich przekonania trafiała, że się te dziewice zawahały w swoich przekonaniach, lecz jeszcze opierały się łasce Bożéj, chociaż Pan Bóg przez nią i wewnątrz do ich serca kołatał. „Jeśli to co mówisz o religii którą wyznajesz, powiedziała Teodora, jest prawdą, tedy niech twój niebieski Oblubieniec przywróci wzrok bratu mojemu, który jest ślepy.” — „Brat twój, odrzekła Domitylla, nie jest tu obecny, lecz masz przy sobie służącą głuchoniemą, przywołaj ją, a na niéj niezwłocznie okaże Jezus Chrystus moc Swoję.” Przyszła głuchoniema, Domitylla pomodliła się, i ta wnet mowę i słuch odzyskawszy, zaczęła głośno sławić Boga chrześcijańskiego. Na widok takowego cudu, Fufrozyna i Teodora upadły na kolana i oświadczyły, iż i one nie chcą innego mieć Oblubieńca, tylko Jezusa, i że odtąd są chrześcijankami.
Tymczasem, Aurelian pewny będąc, że dwie te dziewice namową swoją skłonią Domityllę, aby odstąpiła swoich zamiarów, przybył do Teracyny, gdzie ją sprowadzono z wyspy Poncia, i tam wielką liczbę gości sprosił na gody weselne. Święta dowiedziawszy się o tém, udała się na modlitwę, prosząc aby ją Pan Bóg od napaści tego poganina uwolnił. W tejże chwili Aurelian wśród biesiady na któréj tańczył, tknięty apopleksyą życia nagle dokonał.
Uwolniło to Domityllę od natrętności jéj narzeczonego, lecz nie pozbawiło korony męczeńskiéj. Brat jego Luksornes, dla pomszczenia śmierci brata, którą przypisywał czarom Domitylli, uzyskał u cesarza Trajana, już wówczas panującego, wyrok aby ją stracono, jeżeli bożkom pogańskim czci odmówi. Przybył do niéj wysłany w tym celu sędzia, a gdy nie tylko święta księżniczka od wiary odstąpić nie chciała, lecz dwie jéj towarzyszki przez nią nawrócone, podobnież jak ona, oświadczyły iż poślubiły dziewictwo swoje Panu Jezusowi i chrześcijankami się wyznają, tyran kazał podłożyć ogień pod dom w którym się znajdowały i żywcem je spalić: co téż spełniono.
Nazajutrz dyakon święty Cezary, przyszedłszy aby zebrać ich popioły, zastał je wszystkie trzy nieżywe, w postaci modlących się twarzami do ziemi schylone, lecz tak dalece przez ogień nie tknięte, że ani jeden włos na głowach ich nie był spalony. Pochował ich ciała w miejscu, gdzie późniéj wzniesiono kościoł pod ich wezwaniem.
· · ·
Dziś przypada także uroczystość świętego Pankracego, który mając lat piętnaście, za prześladowania cesarzów Dyoklecyana i Maksymiana, w Rzymie roku Pańskiego 380 śmierć męczeńską za wiarę poniósł.
Pożytek duchowny
Przez Boga natchniona gorliwość dwóch pobożnych i wiernych sług świętéj Domitylli, nie tylko ją i ich samych, lecz i kilka innych dusz męczeńską koroną ozdobiwszy, do Nieba wprowadziła. Naucz się z tego, że każda zbawienna uwaga, z miłością i jedynie z pragnienia dobra duszy bliźniego uczyniona, i tym którym ją czynimy, i nam samym na pożytek wychodzi.
Modlitwa (kościelna)
Świętych męczenników Twoich Panie, Nereusza, Achyleja, Domitylli i Pankracego, niech nas zawsze uroczyste wspomnienie wspomaga, i uczyni godnymi służenia Tobie. Przez Pana naszego i t. d.
Na tę intencyą Zdrowaś Marya.
Żywoty świętych Pańskich o. Prokopa kapucyna (1882), s. 387–389.
